Data publikacji: 16 czerwca 2023
Weronika Rozenberger: – Młodym lekarzom nosiliśmy kanapki. Byliśmy rodziną, choć się kłóciliśmy
Opiekę ma w genach! W pracy zajmuje się pacjentami i czuwa na pielęgniarkami, w domu dba o całkiem spore stado kotów. W cyklu „Pasje ludzi szpitala” przedstawiamy Weronikę Rosenberger, naczelną pielęgniarkę Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze. Od kilkudziesięciu lat strzeże zdrowia zielonogórzan.
Kiedyś było trudno, ale wesoło
Człowiek instytucja, zna wszystkich, można z nią wszystko załatwić – o Weronice Rozenberger każdy ma coś do powiedzenia. W szpitalu trudno znaleźć osobę, która jej nie zna, ale czy może to dziwić, jeśli obecna naczelna pielęgniarka w zielonogórskiej lecznicy pracuje od… 1982 r. Jak sama wspomina wtedy było o wiele trudniej niż teraz.
– Młodym lekarzom nosiliśmy kanapki, bo nie mieli pieniędzy. Gotowaliśmy wspólnie, ale to było spowodowane olbrzymim kryzysem. Nie było między nami podziałów, między grupami zawodowymi. Byliśmy rodziną, choć oczywiście kłóciliśmy. Było trudno ale wesoło – opowiada z uśmiechem Weronika Rozenberger.
Od zawsze była żywym srebrem, podejmując się wielu wyzwań jednocześnie. Jej ciężka praca, zdolność współpracy z ludźmi oraz profesjonalizm przełożyły się na sukcesy zawodowe. Obecnie jest naczelną pielęgniarką szpitala. Każdego dnia w zielonogórskim szpitalu nadzoruje ok. 800 pracowników, ale także uczy nowe pokolenie pielęgniarek, studiujące na Uniwersytecie Zielonogórskim.
„Pracuję, bo mam koty”
„Pasje ludzi szpitala” mają przybliżyć życie zawodowe pracowników zielonogórskiej lecznicy, ale także to kim są, gdy zrzucają służbowe ubrania. Weronika Rozenberger aktualnie pasje ma dwie. Pierwsza to haftowanie. – To tradycja z domu rodzinnego. Poza tym w czasach kryzysu haftowało się kapcie, swetry i szaliki dla siebie. Teraz haftuję z przyjemnością obrazki. Widać w nich nasz nastrój – tłumaczy Weronika Rozenberger.
Z jednej strony pasją, a z drugiej porywem serca jest dla Pani Weroniki także opieka nad zwierzętami. Choć, jak sama mówi, jest „psiarą” w domu ma… 8 kotów. – Wszystkie są z przypadku. Niektórzy mówią, że je zbieram. Nieprawda, one są mi z mężem wciskane. Chore zostają u mnie, a pozostałe staramy się oddawać do adopcji. Mam nawet taką nalepkę „pracuję, bo mam koty” – śmieje się naczelna pielęgniarka zielonogórskiego szpitala.
Więcej szpitalnych anegdot i do tej pory nieznanych historii znajdziecie w materiale wideo. Zapraszamy do oglądania.