Data publikacji: 13 sierpnia 2020
Ratują dzieciom nerki mniej inwazyjną metodą
Od tego roku na Klinicznym Oddziale Chirurgii i Urologii Dziecięcej dzieciom ratuje się nerki przy pomocy metody laparoskopowej. Oznacza to przede wszystkim mniejszą ingerencję w organizm dziecka i zmniejszenie bólu pooperacyjnego.
Do tej pory w Szpitalu Uniwersyteckim zabiegi związane ze zwężeniem połączenia miedniczkowo-moczowodowego u dzieci wykonywane były metodą klasyczną. Jest to wada miedniczki nerkowej, czyli części wyprowadzającej mocz z moczowodem. W wyniku różnych perturbacji w okresie płodowym następuje zwężenie tego połączenia i przeszkoda w odpływie moczu, co w konsekwencji doprowadza do zniszczenia nerki.
– Otwieraliśmy jamę brzuszną i wycinaliśmy to zwężenie. Teraz wykonujemy nowy rodzaj operacji metodą laparoskopową. Wchodzimy kamerą do jamy brzusznej, następnie preparujemy okolice połączenia między moczowodem, a nerką, wycinamy to połączenie i zespalamy dzięki tej mało inwazyjnej technice – wyjaśnia lek. med. Andrzej Haliński, konsultant wojewódzki w dziedzinie urologii dziecięcej, lekarz Klinicznego Oddziału Chirurgii i Urologii Dziecięcej.
Wynika z tego szereg korzyści. – Przede wszystkim dziecko nie ma blizny, która w przypadku 10-letniego pacjenta może mieć nawet 15 cm długości. Zmniejszamy też ból pooperacyjny i skracamy okres pobytu w szpitalu. Dzięki temu problemy natury psychicznej, związane z obecnością w szpitalu i zmierzenia się z bólem, są w dużym stopniu ograniczane – podkreśla.
– Tą techniką rozpoczęliśmy operowanie w tym roku, mamy za sobą już kilka udanych zabiegów. Do tego typu operacji przygotowywaliśmy się kilka miesięcy, ćwicząc na trenażerach – symulatorach zabiegów laparoskopowych. To ważna umiejętność i świetna oferta dla naszych małych pacjentów, szczególnie w kontekście powstającego Centrum Zdrowia Matki i Dziecka – wyjaśnia Andrzej Haliński.
Jedną z operowanych nową metodą pacjentek była w tym tygodniu Zuzia, która do naszego szpitala trafiła z opisywanym problemem z okolic Leszna. – Czuję się dobrze i cieszę się, że już niedługo opuszczę szpital – mówi. – Wszystko się udało, najważniejsze, że nerka została uratowana – dodaje mama Sylwia.