Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze

Google Translator

Data publikacji: 7 grudnia 2021

Ludzie zaufali siewcom kłamstw. Zostaliśmy sami z pacjentami

Fot. Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze

7 grudnia mija rok, od kiedy zmuszeni zostaliśmy do przyspieszenia prac wykończeniowych w budynku Centrum Zdrowia Matki i Dziecka i otwarcia Szpitala Tymczasowego dla chorych na COVID-19. Przez ten czas leczyliśmy w nim 2100 pacjentów, w tym 100 dzieci. Zmarło ponad 420 osób. O przeszłości, teraźniejszości i przyszłości placówki oraz tej nieustępującej choroby rozmawiał z dziennikarzami jej kierownik dr n. med. Bartosz Kudliński.

Rok od utworzenia Szpitala Tymczasowego dla chorych na CODID-19… Jaki to był czas?

To był czas beznadziejny. Istnienie w dniu dzisiejszym Szpitala Tymczasowego jest niestety nieporozumieniem i porażką, jeżeli chodzi o służbę zdrowia. Tego szpitala nie powinno już być. Jesteśmy tu tylko dlatego, że musimy leczyć w zdecydowanej większości ludzi niezaszczepionych. To pacjenci, którzy opierają się na niesprawdzonych opiniach ludzi, których lekarze określają jako siewców kłamstw. Ci niezaszczepieni ograniczają dostęp do świadczeń medycznych osobom zaszczepionym. Moim zdaniem, powinniśmy jak najszybciej wprowadzić obowiązkowe szczepienia, zamknąć ten szpital i uruchomić Centrum Zdrowia Matki i Dziecka. Starać się leczyć tych ludzi, których trzeba, a nie tych, którzy na własne życzenie obecnie chorują i umierają.

Co można powiedzieć o tych ludziach, którzy obecnie przebywają w Szpitalu Tymczasowym?

Są to najczęściej pacjenci chorujący na wiele chorób towarzyszących, którzy kwestionują istnienie wirusa, nie zaszczepili się, którzy są teraz przerażeni, błagają o pomoc, którzy umierają obecnie w dużej liczbie i którzy są za to sami odpowiedzialni.

Jak zmieniała się praca Szpitala Tymczasowego w przeciągu tego roku?

Trzecia fala skończyła się mniej więcej pod koniec maja. Poszczególni pacjenci byli doleczani do końca czerwca. Od końca września powoli pacjentów zaczęło przybywać. Od października mamy ich dosyć duży napływ, a listopad to już lawina kilkuset chorych. W listopadzie leczyliśmy ich aż 430.

W jakim wieku są to ludzie?
Mamy teraz starszych pacjentów, którzy się nie zaszczepili lub nie zdążyli zaszczepić się trzecią dawką i ich odporność wygasła. Mamy też ludzi w wieku średnim i młodym, którzy się nie zaszczepili. Mamy zatem pacjentów ze wszystkich grup wiekowych, natomiast zwraca uwagę dosyć duża liczba dzieci wymagających hospitalizacji, na szczęście chorują one w większości dość lekko.

Ci, którzy się zaszczepili… Czy oni chorują lżej?

Zdecydowanie łagodniej. Warto jednak zwrócić uwagę, że opinia, że jednorazowe szczepienie chroni jest nieprawdziwa. Szczepienia muszą się powtarzać. Jest trzecia dawka, będzie naszym zdaniem czwarta i piąta dawka i następne, ponieważ wirus ewidentnie ewoluuje, a już teraz wiemy, że odporność nie jest odpornością stałą. To nie jest wirus ospy, czy wielu innych chorób, które zostały wyeliminowane. To jest zmieniający się i mutujący wirus. W związku z tym będziemy musieli produkować nowe szczepionki, ludzie będą tracić odporność i będziemy musieli nauczyć się z tym żyć. Pandemia nie wygaśnie i będą następne fale. Może nie już tak groźne, ale na pewno będą.

Jak wygląda leczenie chorych?

Nie leczy się ich, ponieważ nie istnieje żadne leczenie przyczynowe. Cały sens leczenia ostrej postaci choroby COVID-19, to jest próba opanowania nadmiernej reakcji zapalnej organizmu i utrzymania wydolności oddechowej do momentu, w którym ich organizm będzie w stanie zwalczyć infekcję wirusową. Dlatego tak wielkie znaczenie mają szczepienia. Ci, którzy się nie szczepią, igrają z losem. Tak, jakby ciągnęli los na loterii – albo dożyją momentu, kiedy ich organizm wyprodukuje odpowiednią liczbę przeciwciał, by samemu się uodpornić, albo nie i umrą. 

Szpital Tymczasowy powinien działać do końca roku. Czy już są decyzje o przedłużeniu tego terminu?

– Nie do mnie należy taka decyzja. Biorąc jednak pod uwagę to, co się dzieje w sensie medycznym, to szpital będzie działał do końca kwietnia, jak nie dłużej.

Jak wygląda zaopatrzenie w sprzęt?

– To, co otrzymaliśmy do tej pory, cały czas funkcjonuje. Ale są to tylko martwe urządzenia bez rąk, które je obsługują. Jak nie ma ludzi, to sprzęt nie będzie działał. Obecnie jesteśmy „jako tako”  zorganizowani. Potrzebujemy oczywiście specjalistów. Jednak obciążenie pracą jest dosyć duże i mocno wyczerpuje personel. Dlatego, moim zdaniem, nie będzie on w stanie funkcjonować o wiele dłużej. W związku z tym jakieś decyzje przed następną falą będą musiały być podjęte, bo ten problem poważnie narasta. Mamy obecnie pięciu anestezjologów, a podczas trzeciej fali było ich czternastu. Mamy też sześciu anestezjologów w trakcie specjalizacji, lekarzy specjalistów jest dwóch, a lekarzy w trakcie różnych specjalizacji jest szesnastu. Nie ma też praktycznie woluntariuszy. Studenci Collegium Medicum wrócili na zajęcia. Jesteśmy tutaj sami. Nikt nie przychodzi nam z pomocą. Jesteśmy pozostawieni sami sobie z tymi pacjentami. Chcę to powiedzieć głośno: społeczeństwo jest obojętne na to, co się tutaj dzieje.

Dr n. med. Bartosz Kudliński jest kierownikiem Szpitala Tymczasowego dla chorych na COVID-19 działającego przy Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze, kierownikiem Centralnego Bloku Operacyjnego i od grudnia 2021 szefem Klinicznego Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze. Jest również wykładowcą Collegium Medicum Uniwersytety Zielonogórskiego.