Data publikacji: 17 stycznia 2025
Serce na lejcach. Skomplikowane operacje kardiologów inwazyjnych

W Pracowni Radiologii Zabiegowej Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze rozpoczęto program leczenia przewlekłych niedrożności tętnic wieńcowych. Po raz pierwszy w naszym ośrodku przeprowadzono dwie związane z tym schorzeniem skomplikowane operacje, które wykonywane są przez zaledwie kilkunastu kardiologów inwazyjnych w Polsce.
– To trudne technicznie, czasochłonne zabiegi, wymagające daleko zakrojonych przygotowań oraz budowy całej strategii leczenia – wyjaśnia dr n. med. Tomasz Zemleduch, specjalista kardiologii inwazyjnej, który do operacji przygotowywał się przez kilka miesięcy, szkoląc się w różnych ośrodkach, w tym przy wsparciu dr. n. med. Dariusza Ciećwierza z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
Jak tłumaczy, zabiegi mają na celu udrożnienie tętnic, które zamykały się przez miesiące, a nawet lata, w przeciwieństwie do ostrych zamknięć kończących się zawałem serca. Przewlekła niedrożność tętnicy wieńcowej powoduje niejednokrotnie niedokrwienie mięśnia sercowego, który jest żywy, ale pacjent odczuwa spory dyskomfort w postaci np. objawów dławicowych. Do tego schorzenie to może prowadzić z czasem do zwłóknienia i martwicy mięśnia sercowego, a w konsekwencji do rozwoju niewydolności tego organu.

Zabiegi w zielonogórskim szpitalu przeprowadzono u dwojga pacjentów. Jednym z nich był 58-letni mężczyzna, a drugim 78-letnia kobieta. Wyższy poziom skomplikowania miała operacja pacjentki, która trwała prawie 6 godzin.
– W tym przypadku udrażnialiśmy wstecznie prawą tętnicę wieńcową. Mieliśmy do czynienia z trudną sytuacją, w której silnie uwapnione złogi miażdżycowe zamknęły samo ujście tętnicy – początek naczynia w ścianie aorty. Z procesu kwalifikacyjnego do zabiegu wiedzieliśmy, że sama tętnica i zaopatrywany przez nią mięsień były żywe. Niedokrwienie tego obszaru dawało jednak objawy niewydolności serca, bólu w klatce piersiowej i duszności. W takiej sytuacji organizm aktywuje alternatywne trasy dostarczania utlenionej krwi do narządów i tkanek, korzystając z mniejszych naczyń. Nazywamy to krążeniem obocznym, kolateralnym. Tej krwi dociera jednak zbyt mało dla tak dużego obszaru mięśnia sercowego – mówi dr Zemleduch.
Aby zmienić ten stan u pacjentki, lekarze dotarli do prawej tętnicy przez lewą. – Wprowadziliśmy mikrocewnik, czyli taką bardzo cienką rurkę, do jednej z gałęzi lewej tętnicy wieńcowej, następnie przez tę rurkę wprowadziliśmy drucik i wstecznie, od tyłu, dotarliśmy do prawej tętnicy i miejsca niedrożności. Był to najbardziej czasochłonny moment zabiegu, gdzie, aby przebić się przez złogi wapienne, stosowaliśmy różne metody. Dotarliśmy w końcu przez niedrożność do drugiego cewnika w prawej tętnicy wieńcowej. Mówiąc obrazowo, trzymetrowy drut włożony przez tętnicę w pachwinie pacjentki docierał do serca, następnie przechodził przez ten cały organ i wychodził przez cewnik włożony przez tętnicę na ręce. Mieliśmy po prostu serce jakby na lejcach, co było niezwykle niebezpieczne i mogło grozić ciężkimi mechanicznymi powikłaniami. Wystarczyłby jeden nieostrożny ruch. Udało nam się jednak poszerzyć to miejsce zamknięcia. Przy pomocy ultradźwięków rozkruszyliśmy grudę wapienną, a następnie wszczepiliśmy tam trzy stenty o łącznej długości kilku centymetrów. Dzięki temu uzyskaliśmy całkowitą rekanalizację i odtworzyliśmy przepływ krwi przez tę tętnicę – wyjaśnia Tomasz Zemleduch.

Zabiegi tego typu są bardzo żmudne i pracochłonne. Często w trakcie wymagają zmiany strategii, techniki, a także oprzyrządowania, gdy początkowo wybrany sposób nie skutkuje. Stąd trzeba, punkt po punkcie, być przygotowanym na różne warianty.
Celem zielonogórskich lekarzy, w kierowanej przez dr. n. med. Jana Węgłowskiego Pracowni Radiologii Zabiegowej, jest oferowanie pacjentom z naszego regionu tego typu zabiegów, tak, by nie musieli być leczeni zachowawczo lub udawać się na operacje do innych ośrodków. Osiągnięto to dzięki zaangażowaniu całego zespołu. Obie nieszablonowe operacje zakończyły się sukcesem. Zarówno pacjent, jak i pacjentka, po zabiegach czują się zdecydowanie lepiej, a zagrożenie niewydolności serca zostało usunięte. Zaledwie po kilku dniach opuścili szpital.

Zespół:
Lekarze:
- Dr n. med. Tomasz Zemleduch
- Lek. Rafał Piotrowski
Pielęgniarki:
- Arleta Zimostrat
- Beata Wojciechowska
Technik elektroradiologii:
- Bartosz Żuk
Proktor:
- Dr n. med. Dariusz Ciećwierz